Literatura popularna przeżywa obecnie w Polsce pewien renesans, a dzieje się tak z kilku różnych względów. Czytanie książek stało się modne w stopniu większym niż kiedykolwiek wcześniej, a książka w twardej oprawie jest atrybutem wielu osób dzielących się ze światem swoimi zdjęciami w serwisie Instagram. Pisarze nowej fali, jak Jakub Żulczyk, zyskują na popularności
Zauważalny wpływ na popularność literatury ma obecnie również jej mariaż ze światem filmu i telewizji – powstają obecnie różne seriale, których scenariusze tworzone są na podstawie prozy najpopularniejszych polskich pisarzy nowej fali. Za jednego z przedstawicieli tego specyficznego nurtu autorów, którzy tchnęli nową jakość w polską literaturę popularną, uważany jest powszechnie Jakub Żulczyk, który w ciągu kilku ostatnich lat stał się jednym z najbardziej znanych polskich autorów.
Udało mu się sprzedać setki tysięcy egzemplarzy książek, a jego scenariusze stały się podstawą do stworzenia niezwykle popularnych seriali. Żulczyk nie jest jednak wyłącznie pisarzem – jest rodzajem osobistości, która nie waha się wypowiadać publicznie w kwestiach ważnych, nie ukrywa swoich poglądów i odważnie je manifestuje. Z tego właśnie względu sylwetka tego pisarza wręcz roi się od wartościowych treści i pouczających, życiowych epizodów.
Jakub Żulczyk – Felietonista, debiutant i pisarz
Pisarz swoją karierę ze słowem rozpoczął w różnego rodzaju czasopismach i gazetach, w których pisał felietony za pieniądze. Swoją prozatorską stronę zaprezentował po raz pierwszy w czasopiśmie “Lampy”, w którym opublikowane zostało jego opowiadanie “Gamecube girl” – co więcej, redaktor naczelny pisma zamieścił na okładce informację o tym, ze jest to zniewalająco dobry debiut. Bardzo dobra relacja z redaktorem zapewniła mu warunki do wydania swojej pierwszej książki.
“Zrób mi jakąś krzywdę” było miłosną powieścią drogi, a więc gatunkiem dosyć nietypowym jak na realia polskiej literatury. Była to opowieść o dwójce młodych ludzi, którzy uciekają wspólnie przez Polskę, natykając się w trakcie swojej podróży na różne ekscentryczne persony. Debiut Żulczyka był umiarkowanym sukcesem komercyjnym, ale był za to niezwykle mocny pod względem artystycznym – na tyle, że otworzył pisarzowi drogę do pełnoprawnej, pisarskiej kariery.
Radio Armageddon Jakuba Żulczyka
“Radio Armageddon” nadeszło dwa lata później i świadczyło przede wszystkim o tym, że Jakub Żulczyk jako autor nie był oddany wyłącznie jednej stylistyce i tematyce. Powieść ta była bowiem monumentalnym i lekko filozoficznym traktatem na temat kondycji współczesnego społeczeństwa, atakując czytelnika znacznie większą głębią i boleśnie realistycznymi wynurzeniami.
Nikt po tym pisarzu się takiej książki nie spodziewał i zdecydowanie potwierdziła ona jego klasę, dowodząc jednoznacznie, że udany debiut nie był kwestią przypadku, a Żulczyk ma jeszcze wiele do opowiedzenia. Dwa lata później ukazał się “Instytut” – tym razem pisarz wziął na swoje barki zadanie zmierzenia się z thrillerem, który nie był jednak efektowny ani pełen rozmachu, a całość akcji działa się w tytułowym instytucie, którym było mieszkanie głównej bohaterki.
Od kryzysu do największych laurów
“Zmorojewo” i “Świątynia” to książki młodzieżowe, które Jakub Żulczyk napisał w 2011 roku. Lekki wymiar tych dzieł dosyć silnie kontrastował z prywatnymi perypetiami pisarza, który zaczął się borykać z coraz większymi kłopotami finansowymi i który napisał je, jak otwarcie przyznał, dla pieniędzy. Zmorą okazały się również uzależnienia z alkoholizmem na czele, które położyły się cieniem na całej historii pisarza i mają na niego wpływ do dzisiaj, o czym świadczy na przykład podcast, który prowadzi dla Storytel wraz z Juliuszem Strachotą.
“Ślepnąc od świateł” było dla niego powieścią ostatniej szansy, od sukcesu której uzależniał on dalszą karierę literacką. Powieść ta okazała się oczywiście największym sukcesem w jego dotychczasowej karierze, stanowiąc niezwykle poruszający portret dilera narkotyków w polskiej stolicy, który w narkotyki zaopatrywał ludzi reprezentujących cały przekrój społeczeństwa. “Ślepnąc od świateł” przerodziło się ostatecznie w serial wyreżyserowany przez Krzysztofa Skoniecznego dla HBO, który stał się ogromnym sukcesem i symbolem fali wyśmienitych seriali, które zalały później polski rynek telewizyjny.
Instytut, Wzgórze Psów i Belfer – czyli Jakub Żulczyk w formie
Jakub Żulczyk zdecydował się również na jeden z bardziej awangardowych aktów twórczych w polskiej literaturze, wydając “Instytut” po raz drugi, ale w silnie zmodyfikowanej wersji i ze zmienionym zakończeniem. W 2017 roku ukazało się “Wzgórze psów”, czyli kolejna monumentalna powieść, będąca ponurym obrazem polskiej prowincji i refleksją nad transformacją ustrojową, która była przyczyną wielu ludzkich tragedii i trosk. Sukces serialu “Ślepnąc od świateł” umożliwił Żulczykowi pracę w innych sferach kultury – napisał scenariusze do “Belfra” i nadchodzącej “Warszawianki” i prowadził dla Storytel wspomniany już podcast pod tytułem “Co ćpać po odwyku”.
Nowe rzeczy
“Czarne słońce” ukazało się w 2019 roku i stanowiło bodaj najbarwniejszą woltę stylistyczną w dotychczasowej bibliografii pisarza. Była to powieść szalona, brutalna, będąca efektowną wariacją na temat przyszłych losów Polski, przedstawioną oczywiście w krzywym zwierciadle. Była kontrowersyjna i polaryzująca, ale autor o takiej renomie zdecydowanie mógł sobie pozwolić na wydanie książki, która miała przez całą swoją brutalność skłaniać przede wszystkim do zamysłu nad losami ojczyzny.
Wszystko wskazuje na to, że w 2021 roku ukaże się nowa książka od Jakuba Żulczyka, która będzie traktować o alkoholizmie – można się zatem śmiało spodziewać literatury niezwykle angażującej i osobistej, ponieważ autor ma z tym zagadnieniem wyjątkowo traumatyczne wspomnienia.